Fikcyjne samozatrudnienie w Niemczech
Przewodnik - praca w Niemczech - Przewodniki pracy za granicą

Fikcyjne samozatrudnienie w Niemczech? Uwaga na oszustów

Niemieccy pracodawcy chcący zaoszczędzić na kosztach ubezpieczenia namawiają Polaków do rejestrowania działalności gospodarczej i świadczenia usług budowlanych w ramach jednoosobowej firmy. Takie praktyki traktowane są przez niemiecki urząd celny jako przykład tzw. „samozatrudnienia pozorowanego”. Co grozi za fikcyjne samozatrudnienie w Niemczech?

Fikcyjne samozatrudnienie w Niemczech

Na niemieckich budowach nie brakuje Polaków wykonujących pracę najemną pod płaszczykiem samozatrudnienia. Nie posiadając zatrudnionych pracowników i realizując szereg zleceń dla tej samej osoby lub firmy w Niemczech, narażasz się na wszczęcie postępowania wyjaśniającego ze strony niemieckiego urzędu celnego. Zollamt zbada czy prowadzona przez ciebie działalność nie jest przykładem samozatrudnienia pozorowanego.

O takiej sytuacji mówimy też wtedy gdy zleceniodawca zbyt daleko ingeruje w organizację pracy zleceniobiorcy, np. codziennie rano mówi mu co będzie dzisiaj do zrobienia.

Załóż fikcyjną działalność, a dostaniesz zlecenie

Jedną z osób, która dała się namówić na założenie własnej działalności jest Darek z Poznania. Po kliku tygodniach pracy w niemieckiej firmie budowlanej, jej właściciel przekonał mnie i pracujących u niego Polaków do otwarcia jednoosobowej firmy i świadczenia usług w ramach samozatrudnienia. Zapewniał, że będziemy mogli liczyć na więcej zleceń – mówi Darek.

– Skuszony wizją większych dochodów zarejestrowałem działalność w Polsce, nie przejmując się zbytnio sprawami formalnymi. Muszę przyznać, że nie byłem wtedy zorientowany w obowiązujących przepisach. Nie miało dla mnie większego znaczenia czy pracuje na własny rachunek, czy jako osoba zatrudniona w niemieckiej firmie. Liczyło się to, że dobrze zarabiałem, a pieniądze trafiały na moje konto zaraz po wystawieniu faktury.

Kontrola w firmie

Razem z Darkiem na takich samych zasadach pracowało na zmianę jeszcze kilku innych Polaków. Zajmowaliśmy się ocieplaniem budynków, podwieszaniem sufitów i montażem płyt gipsowo-kartonowych. Przez kilka miesięcy świadczyliśmy usługi jako podwykonawcy tego samego pracodawcy na różnych placach budowy w Niemczech. Nie będąc świadom zagrożenia, wszystkie faktury wystawiałem na jedną i tę samą firmę. Wzbudziło to podejrzenie niemieckiego urzędu celnego, który zarządził kontrolę u naszego pracodawcy – mówi Darek. Niedługo potem otrzymałem pismo z niemieckiej skarbówki w Cottbus, który zwróciła się do mnie o udzielenie informacji koniecznych do rejestracji podatkowej jednoosobowej firmy.

Obawy Darka wzbudziło szereg szczegółowych pytań zawartych w formularzu, a dotyczących charakteru prowadzonej działalności. – Urząd pytał m.in. o to czy pracuje na wielkim placu budowy, w jaki sposób firma uzyskuje zlecenia w Niemczech, czy współpracuje z innym przedsiębiorcami. A także na jaki zasadach i czy ograniczone czasowo zlecenia tej samej firmy powtarzają się regularnie.

Po nitce do kłębka

Wspomniana przez Darka kontrola pokazuje jasno w jaki sposób działa niemiecki urząd celny. Sprawdzając niemieckiego pracodawcę wystąpił o wskazanie wszystkich zagranicznych firm wykonujących na jego zlecenie usługi. Zleceniodawca przekazał dane swoich wszystkich podwykonawców, a Zollamt otrzymał gotowe namiary na polskich pracodawców, których trzeba skontrolować.

Chcąc uniknąć kłopotów unikaj regularnych zleceń pochodzących od tej samej osoby lub firmy. Powstanie bowiem podejrzenie, że twoja działalność nie jest samodzielna i istnieje tylko dla potrzeb konkretnego zleceniodawcy.

Co grozi za fikcyjne samozatrudnienie w Niemczech?

Polakowi, który prowadzi w Niemczech pozorowaną firmę grozi potraktowanie jak pracownika na etacie. A to oznacza konieczność wniesienia zaległych składek ubezpieczeniowych oraz gorsze zasady rozliczeń podatkowych. Możne okazać się, że na pokrycie zaległości trzeba wyłożyć tysiące euro.

Polskie firmy przyłapane na regularnym świadczeniu usług dla jednego przedsiębiorcy, tłumaczą się, że trudno im znaleźć innych zleceniodawców. O ile pracownika „na czarno” wystarczy po prostu złapać, to tzw. „ukryte zatrudnienie” trzeba udowodnić. Dlatego niemiecki urząd celny ucieka się często do kontroli w miejscu pracy.

Do fikcyjnego samozatrudnienia namawiani są najczęściej Polacy pracujący dla firm prowadzonych przez osiadłych na stałe w Niemczech imigrantów z Turcji i byłej Jugosławii. Takie zatrudnienie oznacza najczęściej niższe stawki, ponadnormatywną liczbę godzin pracy i fatalne warunki zakwaterowania.

Przydatne informacje: Samozatrudnienie pozorowane

Dla ustalenia charakteru prowadzonej działalności pod kątem samozatrudnienia pozorowanego niemiecki urząd celny sprawdza m.in.:

  • czy osoba prowadząca działalność gospodarczą zatrudnia inne osoby podlegające ubezpieczeniu społecznemu?
  • czy świadczenia są wykonywane wyłącznie lub z zdecydowanej większości na rzecz tego samego zleceniodawcy?
  • czy w ramach samozatrudnienia wykonywane są takie same czynności jakie u tego samego lub porównywalnego zleceniodawcy z reguły wykonują pracownicy?
  • czy występują typowe przejawy samodzielnej przedsiębiorczości, czy też zleceniobiorca w rzeczywistości wykonuje polecenia zleceniodawcy i jest włączony w organizację jego przedsiębiorstwa?
  • czy zleceniobiorca wykonywał wcześniej taką samą pracę na rzecz zleceniodawcy jako pracownik?

Powiązane wpisy